Przewlekła obturacyjna choroba płuc
Choroby dróg oddechowych są drugą w kolejności (po schorzeniach ortopedycznych) przyczyną wycofywania koni z treningu i przerywania ich kariery sportowej. Zdrowy koń (podobnie jak zdrowy człowiek, pies czy kanarek) nie kaszle. Ponadto konie mają zupełnie inną reaktywność krtani i tchawicy niż człowiek – podczas gdy u nas najmniejszy pyłek powoduje odruch kaszlu, u nich nawet masywne obłożenie dróg oddechowych wydzieliną może nie wywoływać takiej reakcji. U koni cierpiących na RAO (dawniej nazywane COPD) nierzadko jedynym objawem jest nietolerancja wysiłkowa, omyłkowo traktowana jako „lenistwo”, czy pojedyncze kaszlnięcie okazjonalnie obserwowane przy pierwszych krokach kłusa. Lekceważenie któregokolwiek z objawów obturacyjnej choroby płuc, traktowanie go jak wady kosmetycznej, uciążliwej cechy konia, która na dłuższą metę nie robi nikomu krzywdy prowadzi do nieodwracalnych zmian w płucach. Amerykanie często nazywają RAO przewlekłą rozedmą pęcherzykową (chronic alveolar emphysema), gdyż u zwierząt dotkniętych obturacją (czyli zwężeniem) końcowych oskrzelików w czasie wdechu powietrze łatwo przedostaje się do płuc, ma natomiast trudności z wydostaniem się. Jeśli taki koń jest zmuszany do ruchu, akcja oddechowa przyspiesza i pogłębia się, w płucach powstaje nadmierne podciśnienie – nadmierne upowietrznienie płuc. W wyniku długotrwałego procesu dochodzi do zaniku komórek nabłonka oddechowego, elementów sprężystych pęcherzyków płucnych, ich pękania, zwłóknienia oraz atrofii końcowych naczyń krwionośnych. Tkanka płucna zaczyna przypominać poprzerastaną bliznami gąbkę, a koń wykazuje postępującą niewydolność oddechową, która w skrajnych przypadkach nie tylko wykluczy go z jakiegokolwiek użytkowania pod siodłem, ale także nie pozwoli spokojnie zjeść porcji paszy. Na zdjęciu typowy dla RAO, śluzowy wysięk z nozdrzy, obserwowany zwłaszcza po wysiłku.