Do rozważenia przy wigilijnym stole
W roku 1928 Alexander Fleming odkrył pierwszy antybiotyk, co pozwoliło uchronić przed śmiercią miliony ludzi i zwierząt, a sam wiek XX nazwać „wiekiem antybiotyków”.
Wśród wigilijnych przemyśleń i w trakcie szorowania ubłoconych nóg naszych koni wyobraźmy sobie, że gruda jest śmiertelną chorobą. Drodzy właściciele, opiekunowie i inni zmagający się z infekcjami okresu jesienno-zimowego – ten scenariusz może się urzeczywistnić.
Po ponad 50 latach obecności antybiotyków w lecznictwie zwierząt i ludzi spotykamy coraz więcej zakażeń bakteryjnych trudnych do leczenia lub niepoddających się terapii. Wynika to ze stałego narastania oporności drobnoustrojów na na substancję, których używamy do walki z nimi.
Antybiotykooporność jest faktem i w olbrzymiej części ponosimy winę za jej istnienie.
Stosowanie antybiotyków bez konsultacji z lekarzem („U siwego zadziałało świetnie, więc u gniadego też się uda.”), w zbyt małych dawkach („Lekarz mówił o 25 mililitrach, ale mi w strzykawce mieści się przecież tylko 20!”), samowolnie („Dzisiaj już wygląda całkiem dobrze, więc obejdzie się bez kolejnego podania.”), bez planu terapeutycznego („Maść już się niestety skończyła, ale tu mam jeszcze ten spray.”) i wskazań („Lepiej od razu podam to, co ostatnio zostawił lekarz, zanim rozwinie się coś poważniejszego.”) doprowadzi nas do sytuacji, w której konie (i ludzie) umierać będą z powodu powikłań po udanych zabiegach chirurgicznych, posocznica krwi wpisana będzie w przebieg flegmony, a leczenia zapalenia płuc u źrebiąt nie będzie się podejmować w ogóle.
Zasady racjonalnej antybiotykoterapii są u zwierząt identyczne jak u ludzi, dlaczego więc pacjenta, któremu lekarz medycyny ludzkiej przepisał antybiotyk traktujemy jako chorego przez duże „CH”, a u koni czujemy się władni decydować, dawkować i podawać leki samodzielnie, bo „to tylko maść” i „tylko gnijąca strzałka”?
Życząc Państwu i Państwa koniom przede wszystkim zdrowia na Święta i nadchodzący rok, apeluję – bądźcie świadomi, a jeśli cokolwiek nie jest jasne, pytajcie, nawet jeśli pytanie ma brzmieć „Czy ta maść, która leży w stajennej apteczce zawiera antybiotyk?”.